1933, 10-11 września, Kijów – Protokół zeznań aresztowanej Zofii Halkiewicz odnośnie jej przynależności do partii politycznych.
Protokół Zeznań*
Oskarżonej Halkiewicz Zofii Kazimierowny, urodzonej w 1894 r. we wsi Salicha w byłej guberni kijowskiej, pochodzenia szlacheckiego, zamężnej, gospodyni domowej z wykształceniem średnim. Aż do aresztowania pracowała ona w Wydziale Remontowym Spółdzielni Mieszkaniowej, jako pracownik administracyjny. Narodowości polska, bezpartyjna. W 1919 r. należała do Polskiej Robotniczo-Chłopskiej Partii Komunistycznej i Rosyjskiej Partii Komunistycznej. Do momentu aresztowania mieszkała w Kijowie na ul. monasterskiej nr 4. Zeznania z dnia 10.09.1933 r.
Przesłuchiwał: Pełnomocnik OO KOO GPU USRR tow. N. Czertkow
Pytanie: Opowiedzcie szczegółowo o waszej przynależności do partii politycznych w okresie przed rewolucją i po niej. Na czym polegała wasza działalność w ich szeregach? Odpowiedź: W 1910 r. powróciłam z Warszawy, gdzie wysłali mnie rodzice w celu pobierania nauk. Mieszkałam tam dwa lata. Po powrocie do Kijowa wstąpiłam do prywatnej szkoły pani Wołodkiewicz. Mieszkałam w internacie wraz z grupą 10-12 uczennic. W tym okresie nawiązałam bliską znajomość z jednym z najaktywniejszych członków kijowskiej organizacji PPS-Lewicy studentem – Jankiem Szulgonem. Wciągnął on mnie i kilka innych uczennic: Wandę Pigłowską[1], Wandę Bajkowską[2] i Muchę Sarakomską do działalności PPS-Lewicy, która polegała na przenoszeniu i zabezpieczaniu przez nas nielegalnej literatury i broni. Oficjalnym członkiem PPS nie byłam. Mój kontakt z PPS-Lewicą i Szulgonem trwał do 1912 r. Na początku 1919 r., kiedy Kijów został zajęty przez Bolszewików, spotkałam się tam z Szackim-Skarbkiem, którego znałam wcześniej jako studenta Politechniki Kijowskiej, który studiował razem z mym pierwszym mężem - Lisickim. Nie pamiętam dokładnie w jakim celu zostałam wysłana przez Skarbka lub Hejfeca do Komitetu Organizacyjnego, formującej się w Kijowie Polskiej Robotniczo-Chłopskiej Partii Komunistycznej, mieszczącego się przy ul. Żytomierskiej nr 28. Kiedy tam przybyłam, zostałam wciągnięta przez jednego z pracowników do pracy technicznej w Komitecie. Po kilku dniach odbyły się wybory Komitetu Partyjnego. Uczestnicząc w zebraniu, członkiem partii jeszcze nie będąc, dzięki rekomendacji Skarbka zostałam wybrana do Komitetu Robotniczo-Chłopskiej Partii Komunistycznej. Przypominam sobie, że do Komitetu wybrani zostali wówczas także: Dondysz, Skarbek, Kanarski (Toma), Bicz (Pitshman), Janowski albo Jankowski (dokładnie nie pamiętam), Bzowski, Sokołowski, Stanisławski (nie pamiętam czy dokładnie tak brzmiało jego nazwisko), ja-Halkiewicz i jeszcze ktoś, którego nazwiska nie pamiętam, ale lekarz z wykształcenia. Był on bardzo blisko związany z Dandyszem, a później został rozstrzelany przez CzK za jakieś tam sprawki. Możliwe, że ta osoba została wybrana później. W ślad za wybraniem do Komitetu RCKPP zostałam przyjęta do partii i pozostałam tam jako pracownik działu technicznego. Z prac, jakie wypełniałam, pamiętam że kierowałam wydawaniem legitymacji partyjnych, które podpisywane były przez Skarbka i mnie. Pomimo tego, że zajmowałam się wydawaniem legitymacji partyjnych i sama je podpisywałam, ani jednego nazwiska członka partii, za wyjątkiem wyżej wymienionych, sobie nie przypominam. Wiem, że po pewnym czasie do Komitetu Partii wszedł Feliks Kon i jeżeli się nie mylę – Politur. Mniej więcej pod koniec kwietnia lub na początku maja 1919 r. podjęto decyzję o rozwiązaniu PKRKP i przejściu jej członków po „przefiltrowaniu” do RKP. Selekcję tę prowadzili: Skarbek, Kon oraz – jak mi się zdaje – Konarski. Czy było tak rzeczywiście – nie wiem. Czym trójka ta kierowała się przy selekcji członków nie mam pojęcia. Przygotowałam się wówczas do wyjazdu na Krym, gdzie zostałam wysłana przez Wydział Zabezpieczeń Socjalnych w celu zorganizowania kolonii dla dzieci, skutkiem czego nie byłam już wówczas zbytnio zorientowana, co dzieje się w RKP. Jeszcze przed moim wyjazdem na Krym, zdążyłam przenieść się z PKRKP do RKP, jednakże w jej szeregach zbyt długo nie pozostałam. Gdy przyjechałam na Krym, był on zajęty przez „Białych” przez co miałam utrudniony kontakt z organizacją partyjną, a po ich ustąpieniu z Krymu nie załatwiłam formalności koniecznych do kontynuowania mojego członkostwa w partii, chociaż pewne starania podejmowałam. W ten sposób do partii należałam tylko przez kilka miesięcy. Pytanie: Wymieniliście poprzednio trójkę waszych koleżanek, które jako uczennice brały udział w działalności PPS-Lewicy w Kijowie. Co o nich wiecie i gdzie one znajdują się obecnie? Odpowiedź: Wśród uczennic wciągniętych przez Janka Szulgona do działalności podziemnej w PPS-Lewicy wchodziły – jak już mówiłam – Wanda Pigłowska, Wanda Bajkowska i Mucha Sarkomska. Wszystkie trzy obecnie znajdują się w Polsce. Na temat Wandy Pigłowskiej wiem, że razem z matką i narzeczonym Wiktorem Czarnockim brała udział w działalności POW. Mieszkając wówczas w Fuśni – niedaleko Owrucza, Wanda Pigłowska i jej matka przechodziły nielegalnie do Polski, przenosząc różne papiery dla POW. Co to były za dokumenty – nie wiem. Mąż Pigłowskiej – Wiktor Czarnocki, uczestniczący tutaj w działalności POW, w Polsce był w bliskich stosunkach z Piłsudskim, a przez pewien czas był nawet jego osobistym adiutantem. W czasie mego pobytu w Polsce w latach 1923-1925 Czarnocki pracował w Polskim Sztabie Generalnym. Pytanie: Co robiliście na Krymie, jak długo przebywaliście tam i dlaczego wróciłyście do Kijowa? Odpowiedź: Pod koniec maja 1919 r., pracując w kijowskim Wydziale Ubezpieczeń Socjalnych oddelegowana zostałam na Krym, celem zorganizowania tam sanatorium dla dzieci. Z Kijowa zostały wówczas wysłane dwie grupy pracowników (ok. 20 osób) pod kierunkiem doktora Kieriakowa. W jakieś półtora miesiąca po naszym przybyciu, Krym został zajęty przez „Białych”. Wszyscy pozostaliśmy pracować w sanatorium. Biali dość wrogo odnosili się do grupy kijowskich pracowników urządzając im częste i uciążliwe rewizje. Mnie osobiście nie rewidowano, jednak obawiając się możliwej rewizji oraz aresztowania zdecydowałam zwrócić się do rezydującego w Ewpatorii pełnomocnika rządu polskiego, celem otrzymania zaświadczenia o polskim obywatelstwie, co mi się stosunkowo łatwo udało. I w ten sposób przestałam obawiać się aresztowania. Jeszcze trochę tam zabawiwszy, wyjechałam do Sewastopola, gdzie nie podjęłam pracy. Później zaś pracowałam na wsi w okolicach miasta w charakterze wychowawczyni. Nie byłam tam długo i wróciłam na powrót do Sewastopola, gdzie pracowałam w instytucjach oświatowych i medycznych. W 1921 r. pojechałam do Kijowa, do dzieci, które zostały u matki. Kiedy tam przyjechałam, okazało się, że moja matka została aresztowana jako członek kontrrewolucyjnej organizacji i więziona jest przez CzK. Jak dowiedziałam się później od matki w jej mieszkaniu mieścił się sztab POW, gdyż przebywał tam Leon Korzeniowski[3], później rozstrzelany przez CzK[4]. Zabrawszy dzieci przeniosłam się do Sewastopola, gdzie mieszkałam do wiosny 1922 r., kiedy to powróciłam do Kijowa. Krym opuściłam ze względu na rozpoczynający się tam głód. Pytanie: Na podstawie czego wydano wam dokument pełnomocnika rządu polskiego w Ewpatorii, potwierdzający że jesteście obywatelką polską? Czy byliście kiedyś polską obywatelką i gdzie urodziliście się? Gdzie obecni znajduje się dokument potwierdzający wasze polskie obywatelstwo. Odpowiedź: Dokument ten wydano mi na podstawie metryki urodzenia. Obywatelką polską nigdy nie byłam. Urodziłam się w byłej guberni kijowskiej. Gdzie obecnie znajduje się wyżej wymieniony dokument – nie wiem. Przypuszczam, że ukradziono mi go w 1921 r. w Charkowie, kiedy jechałam wraz z dziećmi do Kijowa. Pytanie: W waszych zeznaniach wspominacie o Szackim-Skarbku. Opowiedzcie kiedy i w jakich okolicznościach poznaliście go i jaki był charakter waszych stosunków? Odpowiedź: Jeszcze w latach 1910-1912, kiedy spotykałam się z Jankiem Szulgonem, słyszałam od niego, że aktywny udział w działalności PPS w Kijowie bierze niejaki Skarbek, z którym osobiście wówczas się nie znałam. Po ślubie, nie pamiętam kiedy to było, mąż zapoznał mnie ze studentem Szackim, o którym dopiero w 1919 r. dowiedziałam się, że nosi on także nazwisko Skarbek. Okoliczności mojego spotkania za Skarbkiem w roku 1919 nie mogę sobie przypomnieć. Wydaje mi się, że posłał mnie do niego mąż mój – Lisicki, w sprawie zwolnienia jego ojca, który był wówczas aresztowany przez jakiś oddział wojskowy, stacjonujący w Kijowie, za znalezienie w jego mieszkaniu jakichś naboi. Rezultatu mojej wizyty też nie pamiętam, jednakże stary Lisicki rychło został zwolniony. Później spotykałam Skarbka podczas pracy w PKRKP. Moje z nim stosunki układały się bardzo dobrze. Skarbek traktował mnie jak bliską osobę, pomagał mi w znalezieniu pracy itp. Kiedy w 1923 r. wyjeżdżałam do Polski, radziłam się go w tej sprawie, on zaś pozytywnie ocenił moją decyzję. Poinformował mnie, że jeżeli chcę tam pracować, powinnam się zwrócić – powołując się na niego – do niejakiego Ostrowskiego. W 1925 r. kiedy nie mogłam powrócić do ZSRR zwróciłam się do Skarbka, który dopomógł mi w otrzymaniu wizy. O ile wiem, Skarbek zwracał się w tej sprawie do Kominternu, dzięki czemu sprawa została załatwiona pozytywnie. Kiedy Skarbek pracował w Kijowie, radziłam się go we wszystkich sprawach mnie interesujących. Chcę przez to powiedzieć, że Skarbek był dla mnie niekwestionowanym autorytetem.
Z treścią protokołu zapoznałam się i potwierdzam, że sporządzono go zgodnie z moimi słowami: S. Halkiewicz [podpis odręczny]
Pełnomocnik OO KOO GPU Czertkow [podpis odręczny]
Oryginał, rękopis atramentem w języku rosyjskim. DASBU, spr. 60830-FP, t. 8, ark. 8-12.
* Podpis Halkiewicz pod każdą stroną. [1] Wanda Pigłowska-Czarnocka – działaczka PPS, a od marca 1915 r. w POW. Zimą 1915-1916 przeszła, zorganizowany przez Piotra Wysockiego, kurs wywiadowczy. Kilkakrotnie aresztowana. Działalność konspiracyjną na Ukrainie prowadziła do 21 sierpnia 1919 r. kiedy to została odwołana do kraju. Zob. Polacy na Ukrainie, t. IV, s. [2] Wanda Bajkowska-Kamska – działaczka PPS, a następnie POW. Pracowała jako sanitariuszka i kurierka. Zob. Polacy na Ukrainie, t. IV, s. [3] Podczas rewizji w 1956 r. sprawy matki Zofii Halkiewicz - Marii z 1921 r. okazało się, że aresztowana została ona 1 stycznia 1921 r. przez specjalny oddział KWO. Podstawą do aresztowania było to, że w jej mieszkaniu aresztowani zostali aktywni członkowie POW na Ukrainie – Antoni Korzeniowiski oraz Witold Żelichowski (najprawdopodobniej chodzi o Jana Żelichowskigo). Halkiewicz oskarżona została o szpiegostwo na rzecz Polski. Z oskarżeniem tym nie zgodziła się i nie przyznała się do winy. Powiedziała, że Korzeniowski mieszkał w jej mieszkaniu przez trzy lata w charakterze lokatora, a o jego działalności przestępczej nic nie wie. Korzeniowski i Żelichowski przyznali się do winy, że są członkami POW i zajmują się szpiegostwem na korzyść Polski, ale w stosunku do Halkiewicz stwierdzili, że nie uczestniczyła ona w ich przestępczej działalności. 15 kwietnia 1921 r. Zofia Lisicka (Halkiewicz) zwróciła się z prośbą do specjalnej komisji WCzK o pozwolenie widzenia się z matką i w tym też dniu je otrzymała. Do Kijowa z Sewastopola Zofia przyjechała na telegraficzną prośbę matki przekazaną przez funkcjonariuszy WCzK. Maria Halkiewicz została zwolniona z aresztu pod rygorem nie opuszczania miejsca zamieszkania. [4] Leon Korzeniowski wraz ze swą grupą (Antoni Korzeniowski, Jan Żelichowski, Jan Skawiński, Jan Listopadski, Maria Przedżymirska, Paulina Choromańska, Helena Metelska) rozstrzelany został w nocy z 11 na 12 kwietnia 1921 r. Zob. Polacy na Ukrainie, t. IV, dok.
|
|